27 lis Dotyk i tajemnicze ludziki
W bardzo popularnym przed laty filmie rysunkowym „Było sobie życie”, wszystkie mechanizmy zachodzące w ludzkim ciele przedstawiane były, jako przygody zabawnych ludzików (lub innych żyjątek). Jak przez mgłę przypominamy sobie jeden z odcinków zatytułowany „Skóra” i widzimy taki oto obraz: ładne i sympatyczne żyjątka (ludziki?) – czyli te dobre (bo złe przedstawiane były jako brzydkie) z zadowolonymi minami pędzą podskakując z radości do centrum dowodzenia (mózg) i otrzymują nagrodę. Za co? – zapytacie. Ano za to, że właśnie wydarzyło się coś niezwykle przyjemnego. Pojawił się dotyk. Wiele lat po premierze tej kreskówki, a dokładnie trzy lata temu, prof. Francis McGlone z Uniwersytetu w Liverpoolu, prowadząc badania za pomocą rezonansu magnetycznego dowiódł, iż dotyk uaktywnia w mózgu układ odpowiedzialny za emocje i dlatego uznawany jest za przyjemny. Co więcej, wykazał że dzięki niemu w ogóle mamy orientację w przestrzeni i świadomość własnego ciała. Niby nic odkrywczego ale pamiętajcie – nie wystarczy domyślać się, trzeba udowodnić. Ludziki z „Było sobie życie” wiedziały to już w latach osiemdziesiątych XX wielu. Dziesięć lat wcześniej wpadło na to małżeństwo Knillów i wymyśliło słynną metodę.
TEXT łatwy do czytania
Dotyk jest bardzo ważny. Daje poczucie bezpieczeństwa i jest po prostu przyjemny (oczywiście „dobry dotyk”). Gdybyśmy nie czuli dotyku, to byłoby z nami bardzo źle. Chyba nawet nie moglibyśmy żyć. Dotyk jest najważniejszy, gdy jesteśmy dziećmi. Rodzice dotykają swoje dzieci i dzięki temu one się rozwijają. Czują się bezpiecznie, poznają swe ciało i przede wszystkim poznają świat. Dotyk wykorzystywany jest w wielu metodach pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Jedną z tych metod jest metoda Knillów . Na pewno ją znacie.
Fot. Tomasz Nessing