26 paź TERAPEUTYCZNA MOC ŚWIATŁA
Posłuchajcie pewnej opowieści. Gdzieś daleko w górach jest jaskinia. Siedzą tam ludzie przykuci do ściany łańcuchami. Siedzą tam od zawsze, w zupełnej ciemności i nie mogą się ruszyć. Nie mogą poruszyć nawet głowami i z trudem jedynie dostrzegają innych współtowarzyszy niedoli. Ich wzrok skierowany jest nieustannie na znajdującą się przed nimi skalną ścianę. I co widzą? Czerń jedynie i porowatość skały? Nie, nie tylko, widzą także różne cienie, docierające do nich od strony wejścia. Cienie widzą, bo do groty prowadzi otwór zwrócony ku światłu. Nad grotą wędrują ludzie, nieświadomi obecności obserwatorów. Niosą oni różne rzeczy, jak to w życiu, a to jakiś duży przedmiot, może posąg, a to prowadząc jakieś zwierzę, towar na targ i różne takie, mniej lub bardziej, przydatne rzeczy. Nasi uwięzieni bohaterowie próbują dociec tego, co naprawdę widzą. Czym są te cienie? No tak, dla nich są jedynym prawdziwym światem, bo innego nie widzieli, są jedyną realną rzeczywistością. My jednak wiemy, bo jesteśmy mądrzejsi, że to tylko ułuda, cień. Prawdziwe jest światło, które tworzy ten majak na ścianie, tak jak prawdziwe są przedmioty przez nie oplatane. Tak to właśnie widzi Platon i nadaje światłu szczególną wartość. Boską wartość. Zobaczcie jak wykorzystujemy tę wartość w terapii.
Foto: Tomasz Nessing