24 sie Wszystko jest terapią, a co z terapeutami? Część IV
Ciąży mu coraz bardziej. Czuje jak nieznośna siła tego małego przedmiotu ciągnie go ku ziemi, jak pali skórę, piecze i wywołuje ból. Nie to jednak niepokoi go najbardziej. Największy niepokój wzbudza to dziwne uczucie, uczucie zmiany, zmiany na gorsze. Jego myśli stają się czarne, smutne i groźne. Jak długo jeszcze wytrzyma, jak długo będzie w stanie walczyć o to, by nie stać się potworem. Tymczasem gdzieś w odległej galaktyce, trwają przygotowania do wielkiego wyścigu ścigaczy, najniebezpieczniejszego sportu w całym wszechświecie. Jest tylko jeden człowiek, jedyny przedstawiciel naszego gatunku, który może podjąć wyzwanie. Jest nim chłopiec o imieniu Anakin i nazwisku kojarzącym się z podniebnymi spacerami. Dobrze wiemy co było dalej. Frodo po wielu niebezpiecznych przygodach dociera do Mordoru i wrzuca pierścień, ten złowieszczy klejnot, w otchłań ognistej góry. Anakin Skywalker wygrywa wyścig, zostaje rycerzem Jedi, a potem zdradza i na wieki okrywa się hańbą. Jak to się właściwie mogło stać? Dlaczego ten sympatyczny, utalentowany młody człowiek poddaje się złu, odrzuca przyjaźń dobrych ludzi i czyni straszliwe rzeczy? A co sprawiło, że ten niziołek, lubujący się w dobrym jedzeniu, trunkach i w fajkowym zielu, nieporadny i nijaki, uratował planetę przed złem, przed zagładą? Myślę, że to właśnie dobro sprawiło. To dobro, które każdy z racji urodzenia w sobie ma. Problem jedynie w tym, by potrafić je pielęgnować, dbać o nie i je rozwijać. Frodo dbał o swe wewnętrzne dobro i ono zwyciężyło. U Anakina górę wzięły namiętności i stał się mrocznym Darthem Vaderem.
Leci wniosek więc trzeci: Terapeuta musi być dobry. I się rozwijać.
Niech moc będzie z Wami
alicja wspaniała