PSONI - Żory | „Musimy śmiało spoglądać w przyszłość”
2202
post-template-default,single,single-post,postid-2202,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-7.8,wpb-js-composer js-comp-ver-5.0.1,vc_responsive

„Musimy śmiało spoglądać w przyszłość”

27 sty „Musimy śmiało spoglądać w przyszłość”

Nadszedł wreszcie czas, w którym opublikujemy drugi już wywiad jaki przeprowadziliśmy. Tym razem naszym interlokutorem jest Przewodnicząca Zarządu Koła PSONI w Żorach Pani Izabela Bester. Przeczytajcie ten wywiad, bo naszym zdaniem można się z niego wiele dowiedzieć o przyszłości naszego Stowarzyszenia. Jak zwykle pytania przygotowali Kamil i Maciek, a pomagali Pan Tomek wraz z nieocenionym wolontariuszem – Panem Mirosławem. Miłej lektury.

 

  • Pan Tomek: Witam wszystkich, mam nadzieję, że każdy wygodnie siedzi i dobrze się czuje. Przystąpimy do zadawania pytań, będzie ich około 17. Na początek pytanie zada Kamil, potem Maciek i tak na przemian. Kamil – proszę bardzo, zaczynaj.
  • Kamil: W takim razie pierwsze pytanie. Jak długo zasiada Pani we władzach naszego Stowarzyszenia?
  • Pani Iza: Zaraz, zaraz, muszę policzyć (zamyśla się, widać, że liczy w myślach). We władzach Stowarzyszenia jestem od około 10 lat. Najpierw byłam członkiem Zarządu, następnie wiceprzewodniczącą, a od roku 2015 jestem przewodniczącą.
  • Maciek: Co zdecydowało, że podjęła Pani decyzję o tym, by zaangażować się w działalność Stowarzyszenia?
  • Pani Iza: W 2006 roku otrzymałam propozycję przystąpienia do Stowarzyszenia wraz z propozycją objęcia stanowiska kierownika Biura Obsługi Placówek. To były czasy, kiedy nasze Stowarzyszenie odzyskiwało kontrolę nad placówkami, czasy gdy kończył się zarząd komisaryczny. Początkowo obawiałam się podjęcia tak wielkiego wyzwania. Tym bardziej, że dotychczas pracowałam w zgoła innej branży – zresztą zgodnej z mym wykształceniem. Myślę, że kluczowy był fakt, iż jestem mamą dziecka z niepełnosprawnością. To przeważyło. Kiedy myślami sięgam wstecz, widzę jak trudny był to dla mnie czas. U mego syna – Błażeja, właśnie wtedy pojawiła się padaczka lekooporna. Może zabrzmi to górnolotnie, ale pomyślałam, biorąc pod uwagę te wszystkie fakty, że być może istnieje jakaś istota nieznana, która kieruje moim życiem i postanowiłam przyjąć wyżej wspomnianą propozycję, licząc również na to, że będę miała wpływ na poprawę losu mego dziecka.
  • Kamil: Bardzo dziękujemy za szczerość. W takim razie zapytamy od razu o to, jakie widzi Pani wyzwania stojące przed naszym Stowarzyszeniem?
  • Pani Iza: Przede wszystkim musimy śmiało spojrzeć w przyszłość. A jest to trudny temat zarówno dla waszych starszych kolegów, jak i ich rodziców. Musimy myśleć o takiej formie wsparcia, która sprawi, iż przyszłość naszych podopiecznych będzie zabezpieczona, a co za tym idzie, rodzice spokojniej będą spoglądać w jej stronę. Wiecie, że dzięki ogromnemu wysiłkowi naszych poprzedników, rodziców i specjalistów zaangażowanych w sprawę osób z niepełnosprawnością intelektualną – a mam tu na myśli pionierów, których nie będę tu wymieniać z nazwiska, by broń Boże nikogo nie pominąć – mamy wspaniale funkcjonujące placówki (OWI,OREW, WTZ, a od niedawna Świetlicę Rewalidacyjno -Rehabilitacyjną), które zabezpieczają potrzeby terapeutyczne praktycznie wszystkich osób z niepełnosprawnością intelektualną, nie tylko z Żor lecz także z gmin ościennych. Brakuje jednego, lecz bardzo istotnego ogniwa, jakim jest miejsce, w którym niepełnosprawni znajdą opiekę, gdy rodzina nie będzie w stanie się nimi zająć. Nawet przez krótki czas – na przykład wtedy gdy koniecznie muszą gdzieś wyjechać, lub np. iść do szpitala. Nie zapominajmy również o tym, że niepełnosprawni mają te same prawa co pełnosprawni, a więc również prawo do samodzielnego mieszkania. Gwarantuje im to Konwencja ONZ, którą nasz kraj ratyfikował.
  • Kamil: Czyli nowa placówka, coś w rodzaju DPS?
  • Pani Iza: Pomyśleliśmy swego czasu, by stworzyć DPS, miała to być odpowiedź na oczekiwania rodziców, szczególnie tych, których udziałem jest posiadanie dzieci z głębszą niepełnosprawnością intelektualną. Po rozmowach z Panem Prezydentem – który nota bene jest nam bardzo przychylny i wiele mu zawdzięczamy – doszliśmy do wspólnych wniosków, by skupić się na projekcie mieszkalnictwa chronionego. Zważywszy, iż jest to trend we współczesnej polityce społecznej i wpisuje się w szerszy plan rozwoju regionalnego. Zauważalne jest obecnie dążenie do deinstytucjonalizacji, ucieka się od instytucji izolujących jakieś grupy od środowiska lokalnego, więcej mówi się o inkluzji – czyli włączaniu grup zagrożonych wykluczeniem w szerszy kontekst społeczny. Tak też to widzi Unia Europejska i skoro pojawia się szansa, by uzyskać z niej środki – to nie zawahamy się tego uczynić. A Unia partycypuje właśnie w przebudowie obiektów na mieszkalnictwo chronione. Mamy zielone światło Prezydenta i idziemy w tym właśnie kierunku. Będzie to alternatywa dla DPS, lecz spełniająca również te zadania.
  • Maciek: To lepiej, bo nie podoba nam się ta nazwa. A skoro o tym mówimy, to może powie nam Pani, co zmieniłaby w naszym Stowarzyszeniu?
  • Pani Iza: Trudno mi spojrzeć krytycznym wzrokiem, bo przecież we władzach tego Stowarzyszenia zasiadam. Moim zdaniem Stowarzyszenie wciąż ewoluuje, zmienia się, staje się inne – bardziej profesjonalne. Zaangażowanie członków również jest inne. Musimy pamiętać, że powstało ono z inicjatywy rodziców właśnie, którzy chcieli czegoś lepszego dla swych dzieci. A wszystko zaczynało się od niezobowiązujących spotkań o charakterze integracyjnym, gdzie poszukiwało się wsparcia, rady, dobrego słowa. Mam wrażenie, że w tych zdawałoby się zamierzchłych czasach zaangażowanie rodziców było jakby mocniejsze. Dziś rodzice mają większą wiedzę, mają świadomość tego, iż państwo ma obowiązki wobec nich, że trzeba swe prawa egzekwować.
  • Kamil: Co poradziłaby Pani innym przewodniczącym kół PSONI, by poprawić los niepełnosprawnych?
  • Pani Iza: Hm, „los niepełnosprawnych” – to brzmi dramatycznie, brzmi jakby życie niepełnosprawnych było jakimś dramatycznym fatum.
  • Kamil: Wiemy, że tak nie jest. Pytamy, bo jest Pani zaangażowana w sprawę od dość długiego czasu i wie co nie działa, co należałoby poprawić. Niech Pani przypomni sobie swoje początki.
  • Pani Iza: Osoby, które sprawują władzę w kołach pewnie są doświadczone i być może to ja mogłabym czerpać z ich doświadczenia. Sami niczego nie osiągniemy, niezbędny jest wspólny front. Musimy również poukładać relacje wewnątrz struktur, mieć dobre stosunki z lokalną władzą.
  • Maciek: Jak Pani ocenia działanie naszego Ośrodka?
  • Pani Iza: Dziękuję za to pytanie. Jestem bardzo zadowolona. Nie ukrywam, że z powodu tego, iż mój syn jest wychowankiem tej placówki, pozostaje ona bliska mojemu sercu. Zawsze się wzruszam, gdy widzę uśmiech na twarzy Błażeja w odpowiedzi na pytanie: „jak dziś było w ośrodku”.
  • Kamil: Kiedyś powiedziała Pani, że dostrzega niewystarczające zaangażowanie rodziców w pewne nasze przedsięwzięcia, takie jak na przykład Dni Godności. Jak można to zdaniem Pani zmienić?
  • Pani Iza: Gdyby to było takie proste… Mam takie poczucie, że z jednej strony, jak już wcześniej mówiłam, działamy bardziej profesjonalnie, a z drugiej trochę brak zaangażowania, takiej spontaniczności, jakiegoś – no nie wiem – ognia? Czasem wygląda to tak, jakbyśmy pewne rzeczy robili tylko dla siebie, taką sztukę dla sztuki. Brak mi trochę odzewu. Gdy widzę podczas obchodów Dnia Godności, w kościele, w czasie mszy w intencji niepełnosprawnych, te puste ławy, to trochę mi smutno. Brakuje mi tych osób, które widocznie dochodzą do wniosku, że ktoś zrobi to za nich i już nie muszą brać udziału np. w demonstracji. A przecież te manifestacje to coś niezmiernie ważnego. Dzięki min. nim przebijamy się ze swoimi sprawami w urzędzie miasta. Nie mam pomysłu jak to naprawić.
  • Kamil: Może właśnie ten wywiad coś zmieni. A skoro już jesteśmy przy zmianie, to proszę powiedzieć – jak Błażej zmienił Pani życie?
  • Pani Iza: Bardzo zmienił. Zmienił moje wyobrażenie o życiu, o świecie, o przyszłości, o przewidywalności, o moim wpływie na moje życie. Zmienił to wszystko diametralnie, co nie znaczy, że na gorsze. Na pewno sprawił, że moje życie stało się bogatsze. Wzbogacił je i dzięki niemu jest pełniejsze.
  • Maciek: I zostały nam jeszcze dwa pytania, które staną się naszą tradycją i zadawać będziemy je każdemu z kim przeprowadzać będziemy wywiad. Oto pierwsze z nich: Gdyby mogła Pani cofnąć czas – co zmieniłaby Pani w swoim życiu?
  • Pani Iza: Nic bym nie zmieniła, bo historia mego życia wskazuje, że nie miałam nań zbyt dużego wpływu. Praca zawodowa jest związana z moim życiem, z wydarzeniami na które nie miałam wpływu. Może powinnam być bardziej radosna na początku, lecz wydaje mi się, że wówczas nie było to możliwe, bo ów czas nie należał do najszczęśliwszych.
  • Kamil: I ostatnie już pytanie – drugie z tradycyjnych: Co powiedziałaby Pani sobie młodszej?
  • Pani Iza: Że wszelkie przeszkody, które życie nam przygotowało należy godnie przejść. I że należy się pogodzić z tym, na co nie ma się wpływu. Ja jestem już pogodzona.
  • Chłopaki: Bardzo Pani dziękujemy za niezwykle interesującą i inspirującą rozmowę. Życzymy Pani wiele szczęścia i wytrwałości w zamierzeniach.
  • Pani Iza: Ta rozmowa, choć się jej bałam, należała do przyjemności.

 

Fot. Tomasz Nessing

 

 



Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress