01 wrz Tribute to Marcin Szeremeta
Wiemy, wiemy (piszemy w liczbie mnogiej, bo przemawia teraz duch tego miejsca, czyli genius loci, a jest on wieloosobowy) nie ma co rozpaczać. Marcin odchodzi, by móc się rozwijać, by podjąć nowe wyzwania, jeszcze raz pomocować się z losem, stanąć na poręczy życia, rzucić monetą, wyzwać na pojedynek szczęście, pić ze świeżego źródła, spróbować jabłek z innego sadu, sięgnąć tam, gdzie wzrok nie sięga, poszukać złotego runa, rozejrzeć się za Graalem, złamać to, czego rozum nie złamie (oj, chyba zagalopowaliśmy się nieco, ale co tam). Jednak rozum swoje, a serce swoje – chciałoby się powiedzieć. Pamiętamy i zawsze będziemy pamiętać jaki fajny z Marcina gość. Był tu dłużej niż większość z nas, można właściwie pokusić się o taką oto konstatację, iż od zawsze tu był, jak fundament, jak filar, jak kościec (kościec dobrze brzmi). I nie mamy na myśli tylko WTZ, bo znają go wszyscy: i OREW i OWI i Świetlica i Biuro. Zawsze pomocny, zawsze życzliwy, w trudnych czasach (były takie, oj były) naprawiał nam pomoce dydaktyczne, tworzył nowe, budował nam szafy, stoły i co tam jeszcze. Ale nie to jest w nim najcenniejsze, najcenniejszy jest talent, talent terapeutyczny. Wszyscy (a wiemy to z pierwszej ręki) garnęli się do jego pracowni, gdzie wymyślał najprawdziwsze rzeźbiarskie cuda. Jego pracownia była (może jeszcze jest?) niczym sklep cynamonowy Schulza, pełna fantastycznych przedmiotów, dziwacznych postaci, aniołów, ptaków i innego baśniowego asortymentu. Lubiliśmy wszyscy tę aurę. I właśnie tego będzie brakować nam najbardziej, tej jego aury, będzie brakować nam aury Marcina, zabraknie nam Marcina. Dlatego chcemy mu wszyscy – cała społeczność PSONI Koło w Żorach podziękować za to, że z nami tyle lat był. Dzięki Marcin. I powodzenia, odnajdź złote runo.